środa, 11 lipca 2012

pink & studs in Wroclove

Odwiedziłyśmy Wrocław. Bardzo przyjazne miasto. Wycieczka tylko weekendowa ale obfitująca w przygody. Przyjechałyśmy w piątek. Dworzec. Czekanie. Dworzec piękny. Do mieszkania i szybki prysznic. Trochę odpoczynku. Wyjście na miasto pierwszej nocy udane. Mokre. Mokre bo była kąpiel w fontannie. Następnego dnia, mimo nocnych szaleństw wczesna pobudka. Spacery po rynku, śniadanie za 2,54 w Misiu. Obiad jakieś 3zł. Wspaniały mleczny bar. Lody cytrynowe z bazylią, moja nowa miłość. Kolejna noc jeszcze bardziej szalona i przedłużona aż do późnego popołudnia dnia następnego. Wyspa, bębny, gitary, śpiew, dużo pozytywnych ludzi. Gzik i tatar nad ranem w Przedwojennej. Nowi ludzie poznani na ogródku knajpki. Koniec imprezy, prysznic i pociąg. Wrocław przyjacielski i gościnny. Niedługo wracamy. :)
Na mnie bluzka różowa mocno, ćwieki doszyte.










Na koniec żywe kariatydy.

A! No i jak już dodajecie bloga do obserwowanych to baardzo proszę lajkujcie też fanpejdż fejsbukowy ;)